Radni Zakliczyna zajęli się latem tematem smrodu. Smrodu "rozsiewanego" przez ubojnię zwierząt znajdującą się prawie w centrum gminy. Powiedzmy szczerze, trudno nazywać miejscowość agroturystyczną skoro droga do głównej atrakcji: rzeki - wiedzie obok rzeźni i oczyszczalni ścieków, a zabytkowy klasztor sąsiaduje z kolejnym trucicielem: mleczarnią. Dokuczliwy smród plus przerażające kwiki zwierząt jakoś dziwnie kontrastują z opiniami, że jest to nowoczesny zakład mięsny, spełniający normy UE. Właścicielowi pieniądze zarabiane na uboju z pewnością nie śmierdzą, więc trudno oczekiwać aby zastanawiał się jakie straty jego działalność przynosi mieszkańcom. Jak myślicie: ile tracimy pozostając bierni? Na ile wycenić utratę turystycznego wizerunku regionu, ilu turystów postanowi już tu nie wracać, ile stracą właściciele działek i nieruchomości gdyby chcieli je sprzedać wraz z tym smrodem? Mamy tylko grzecznie wąchać zapach cudzej kasy naszym kosztem?
Po pierwsze proponuje zamknac ubojnie,mleczarnie bedzie problem zglowy. Po drugie samo centrum Zakliczyna do atrakji turystycznych raczej nie nalezy. Ale wydaje mi sie ze zpunktu widzenia smrodu najlepiej zamknac wszystko co daje zatrudnienie w Zakliczynie.
Po drugie samo centrum Zakliczyna do atrakji turystycznych raczej nie nalezy.
Widze ze podobnie jak Ty mysla ludzie odpowiedzialni za wydanie decyzji o lokalizacji takiego zakladu w poblizu zabudowan mieszkalnych.
Zreszta Zakliczyn jest nadal wsia wiec takie *zapachy* nie powinny nikogo zdziwic. A moze nawet nasza *agroturystyka* na tym zrobi niezly biznes. Bedziemy zapraszac gosci z zagranicy aby zaczerpneli swiezego *swojskiego* powietrza. .